Kiedy nad Krakowem szalała burza , ja wyszedłem na balkon i przez pół godziny próbowałem uchwycić piorun moim niezbyt szybkim w robieniu zdjęc aparatem. No ale się udało... Może i wyniki nie są świetne ale to dopiero początek robienia zdjęć przeze mnie.
wtorek, 15 czerwca 2010
Piorun
Kiedy nad Krakowem szalała burza , ja wyszedłem na balkon i przez pół godziny próbowałem uchwycić piorun moim niezbyt szybkim w robieniu zdjęc aparatem. No ale się udało... Może i wyniki nie są świetne ale to dopiero początek robienia zdjęć przeze mnie.
poniedziałek, 7 czerwca 2010
Rabka - Maciejowa - Stare Wierchy
Wycieczkę tą odbyliśmy wraz z początkiem wiosny. Jej celem było wejście na Stare Wierchy z Rabki przez Maciejową i z powrotem . Nie jest to trudna trasa. Wejście na Maciejową trwa około godzinę a trasa z Maciejowej na Stare Wierchy trwa również około godziny. Wyszlismy z Rabki po sniadaniiu. Ja , mama , Łukasz oraz najmłodsza turystka Agatka.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBPp7rwCp8iQZrhQL5ovj6lUZf81yDZI8idI6js_cK_jYrs-esXisjs7SUDX3SVzGjwWdM46HN4hKAWh_KRyPtcJRoZGlZiTiqKAv9m68nC99VJHThbLL8MYZbBwIbBPD0MQ8s-C7F7SN3/s400/DSC01531.JPG)
Po drodze spotkaliśmy pasterza wraz z owcami.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMqWxD1woN2OfQ04CQhTnT6ZIlMG2UFU5xCRCPzIndjZJKXvXwMzWKl6rG3AzxJpknfe7u9wSKPmhcZOKFXv9GExGJiLS0iBl6qTDDor67TYXPD3KryOJ81XfMCv3Me20r57Rg7h9gsgDS/s400/DSC01518.JPG)
Szybko doszliśmy do Bacówki nad Maciejową . Nie było chmur. Moglismy dostrzec Babią Górę oraz groźnie wyglądające , ośnieżone Tatry. Opalając się w słońcu wypiliśmy herbatę . Dalej szlismy lasem a gdzieniegdzie był jeszcze śnieg.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOW3kfUx7I5_getapg3DxXtTX7MvaEHZSPeDW5hyphenhyphen_N87gFjzg40VsJtFoTv8yLm30_HqBdz3Zf8hCb6Ik-TsQv94dPCmposoyAwurWDMa40XgL3Nss66Q9EVRYALGuHlRvFUmV42sAhgaa/s400/DSC01519.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPGa-vfCDVi_rVNHoKFM7WZmZdUpu4c_2rJcbtLcq5Fq7zbpUe9eovUT89Q45UmXONsGuO-bju8rKVXqwwpRE9XoGeFbRT98gDUJ7oiNGxgahrWME4UA2txhi0dFONA-2o0osXyTFWoiLp/s400/DSC01526.JPG)
I tak lasem doszliśmy do schroniska na Starych Wierchach. jest tam dobra kuchnia, a wygląd tego schroniska z zewnątrz wydaje się nowoczesny lecz w środku jest po prostu jak w górskim schronisku.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBgesv7RNeEP1shEFJdOBmkhQnhS57ai7xQQDbdR983bB_3MATOBz_CQfs_XKG3-BN7zE5KqgG5v8O2W63fbDtddcGe7hN3dITPOciv9bTQgGSLLcKi8I8YpblCfOGoVnw17HdQbn190fN/s400/DSC01522.JPG)
Potem słońce już zachodziło , a my szybko wracaliśmy do naszego pensjonatu w Rabce.
To było jedna z wielu udanych wycieczek.
Po drodze spotkaliśmy pasterza wraz z owcami.
Szybko doszliśmy do Bacówki nad Maciejową . Nie było chmur. Moglismy dostrzec Babią Górę oraz groźnie wyglądające , ośnieżone Tatry. Opalając się w słońcu wypiliśmy herbatę . Dalej szlismy lasem a gdzieniegdzie był jeszcze śnieg.
I tak lasem doszliśmy do schroniska na Starych Wierchach. jest tam dobra kuchnia, a wygląd tego schroniska z zewnątrz wydaje się nowoczesny lecz w środku jest po prostu jak w górskim schronisku.
Potem słońce już zachodziło , a my szybko wracaliśmy do naszego pensjonatu w Rabce.
To było jedna z wielu udanych wycieczek.
Lasy Janowskie
Tym razem rowery. Jak co roku jeździmy na rowerowe wyjazdy ze stałą ekipą. Nie lubimy miejsc w których jest tłoczno więc wybraliśmy okolice Janowa Lubelskiego a dokładniej Władysławów. Jest tam dużo lasów w których nie brak ścieżek rowerowych. W lasach tych były kiedyś odziały partyzantów. Tereny te znakomicie nadają się do rowerowych wyjazdów ścieżki te są całkowicie proste.
Odwiedziliśmy też naszego znajomego który hoduje kozy i wynajmuje mieszkania dla turystów w okolicach Janowa.
W naszym planie był też spływ kajakowy. Niestety poziom wody wzrósł po ostatnich powodziach a nurt był naprawdę szybki. Kiedy połowa kajaków ( a było ich z 10 ) przewróciła się zrezygnowaliśmy z dalszej wyprawy.
A to wóz którym wyruszyliśmy na spływ :
I rurka która służyła do porozumiewania się z kierowcą :
Jak wiadomo las kryje wiele ciekawych rzeczy.
Odwiedziliśmy też naszego znajomego który hoduje kozy i wynajmuje mieszkania dla turystów w okolicach Janowa.
W naszym planie był też spływ kajakowy. Niestety poziom wody wzrósł po ostatnich powodziach a nurt był naprawdę szybki. Kiedy połowa kajaków ( a było ich z 10 ) przewróciła się zrezygnowaliśmy z dalszej wyprawy.
A to wóz którym wyruszyliśmy na spływ :
I rurka która służyła do porozumiewania się z kierowcą :
Jak wiadomo las kryje wiele ciekawych rzeczy.
niedziela, 11 kwietnia 2010
Babia Góra 1725 m. n. p. m.
Babia góra to najwyższy szczyt wszystkich Beskidów. Byliśmy tam wczoraj razem z tatą , mamą i Łukaszem. To była wycieczka jednodniowa. O 9:00 rano wyruszyliśmy z Przełęczy Krowiarki. Padał deszcz ze śniegiem oraz była mgła. Szliśmy przez sokolice , lecz przez tą mgłę nie było nic widać .
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinCdmgOEDWATrdR8hJpQDMowH_y9JL2pQL3ZPwbEfCsGhutaouARjJulV6xhO37PWHupdztRNPijM5sdWJft9hPZBWH4WVKA9xyiDEAuJYCT913K1DcqV4lFcZNNJUweYlocDoZEBDb5Ek/s400/DSC01478.JPG)
Z czasem zaczął wiać coraz silniejszy wiatr. Padał już sam śnieg. Wkrótce zdobyliśmy szczyt. Jak zwykle na Babiej bardzo wiało , więc nie mogliśmy tam długo siedzieć.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCCrLV1XDVHKZk-jyx1HjNyeZ6YfXJ24YB0JwrAQS_M3qDlEqHYqULw6zpa0bbxDpiCA_L3eOsfsZNcNLccSEatLb2dBKN92ro1hmpjlSmUcx-_5dK5INX-dw5Yq9KGtfSLdU_sb53p0Dc/s400/DSC01491.JPG)
Schodziliśmy , a raczej zjeżdżaliśmy na pupach między kosodrzewiną po wąskiej ścieżce, aż dotarliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach . wypiliśmy tam herbatę ,a dalej szliśmy Górnym Płajem do Krowiarek.
Z czasem zaczął wiać coraz silniejszy wiatr. Padał już sam śnieg. Wkrótce zdobyliśmy szczyt. Jak zwykle na Babiej bardzo wiało , więc nie mogliśmy tam długo siedzieć.
Schodziliśmy , a raczej zjeżdżaliśmy na pupach między kosodrzewiną po wąskiej ścieżce, aż dotarliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach . wypiliśmy tam herbatę ,a dalej szliśmy Górnym Płajem do Krowiarek.
środa, 31 marca 2010
OJCÓW
Tym razem napisze o Ojcowie. Do Ojcowa można dojechać z Krakowa w 25 min. samochodem.
Zazwyczaj chodzimy po szlaku prowadzącym z parkingu " Złota Góra " do zamku w Ojcowie . Byliśmy tam z mamą jeszcze w lutym ale od leśniczego dowiedzieliśmy się , że możemy tam wjechać tylko na własną odpowiedzialność , ponieważ znajdowało się tam tyle śniegu że co chwilę było słychać trzask łamiących się pod jego ciężarem drzew . Woleliśmy nie ryzykować więc niestety podjęliśmy decyzję o odwrocie. No i tak się złożyło , że akurat mieliśmy wolną niedzielę . Był to 21 marca . Około 11 rano podjechałem tam razem z mamą , Łukaszem i Agatką . Kiedy już byliśmy na parkingu przed oczyma mieliśmy las .
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcl1KNVdPmexD9tfcgAkYFyFdfg427D2oKQsD-ZonmhE9EZEaIpqAY_czdSxZCQou0D6iwrG7QqZFHpL4uxBwdH6uYFGyTPxlhJ0kr_jCKoEuDEF2ZCvSoXVTFe1uEgPoDGqPetlDGE327/s400/DSC01331.JPG)
Tak . Wygląda on jak po przejściu jakiegoś huraganu. Na początku zdawało nam się , że dalej nic gorszego nie będzie . Na szczęście na szlaku nie było ani jednego drzewa ,a przynajmniej na samym początku... Tak wyglądał szlak 30 min. dalej .
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4LrdEaJWqGuBm5pR0CZecodf6AqanryUvmyyKtbBFA5Vf5ABqflz5FH1VImFFud3A1xpcWYyy6dvIHjbK4SuyRKm71_2AFV0-dKAsSwm8oyIIg555DFWw0kpg77T0qHA8hrRPnDxb1jn6/s400/DSC01370.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUesRn0L_hgHd2EiuwbMqfMHB9F3Pv33RQe-y7yibxZ6ta2Eq4kqxPET7UZmnmytu6BqQXW-S8bsDjrZZaK7PVVp7jf1sWNmXIpsLTPNrccu-pxAirTSPlygBOxw7vIwcN_g8m9dwoN1nk/s400/DSC01373.JPG)
Trochę nas dziwi to ,że służby OPN nic z tym nie robią . Jakoś sobie radziliśmy ,ale z każdym krokiem robiło się coraz gorzej. Nawet musieliśmy przechodzić przez strumień .Na szczęście każdy dawał sobie jakoś rade . Nawet żaba.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAk2Zps9M7QQZ1M_MNHLntOXXfU1Dk1caQqKOypL1pDiyH0yuuihaWkuZaKGQdoY7nZTFaRKnLY8oTVUc66i8OHuUAyfEY7axL8BWBh2lc0OkHZE_hE04bYhOoRqcRPvcn7BnJBlKo_ewY/s400/DSC01361.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5L7uNaiZCaZM-30_6jxM225m9rbq02QzCJqhdHb0Fap2-qFIqz7ogCylu16qtBb5Noi5ug28hRSzrcTMgkKbIKkjnki8W32vSwDEFEwPtTmJiN4CXIBRW7AStJZaOHLzNGEgeLr0XQNIS/s400/DSC01382.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoISP0mhgNopR_buuWR6H24YPnQNXdOkw3o_Xpt6qp17Jf4t9MvGDsHr_ExYYrhwHvWmM_ZDvcb43WZiNlHPcHKMBzX_lK9QKF_Bd5SLwxPHKRAHof4N_ajR7B8iroOEP-vqvcgOA58sOb/s400/DSC01383.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgxmic0DlNFc4HS2Z5cPyACJMk0lFtQZ5X4Qc3wAo4uGmMk7zM_RA7JEohxDmwuV27laCCNjn1ysgQlqqF0oSMbtOKnXgISaGRW1jnY3kOD5ZPo-ZUN2H6LBxpumk3_XT8kj0lBifCEHnt/s400/DSC01399.JPG)
Po przejściu nad albo pod drzewami dochodzimy do zamku . Przechodzimy jeszcze do źródełka miłości które jest naprzeciwko Bramy Krakowskiej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT7BCpqVT_StAg6a36lXDwxnds2wxtjcdk8XXB5a002DDZTt8BErZJelu0jmqDkhpNFIy2lxFCCR12LpIiLK3rjxkxfejn4JJXasO6SnUvLTC4ZJbSMF1Af3Ialg5W4ka6xkurxLCa00BN/s400/DSC01411.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6WCMo_vfPdKtLDdr9dChXeaA84wpB0jPIBU6iLrt2TmkPfpBGjgG2kFIEhzdpxglE2q033VI5bA92-nnoA-SRakoGtR9qhf_8UEaSY2e4ptaR1f6mbAvb-KgyoZZ4-cShb7ab8PvRUvY_/s400/DSC01413.JPG)
Potem znowu wrócilismy do okolic zamku gdzie zamierzaliśmy coś zjeść . Bardzo polecam restaurację "piwnica pod nietoperzem" czy coś takiego. Niestety nie mogliśmy tam zjeść ponieważ było tam duzo osób . Trochę głodni przeszlismy obok zamku gdzie udaję się nam zobaczyć kapliczkę ,a następnie wracamy już do Krakowa na obiad .
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih8by5koq9TRP_kNDRYvETfEg_0wK60Vq1d9YcIfoTjHrs2QT6mmZNni3xsxvIKPcFFLqjFCA5pJPHlcTPdcP3praSTUMCRaAgoieu74S4vMZszZRywJIn2CfQ4HVU5TlZhEcrKg5iX9px/s400/DSC01417.JPG)
To była dosyć udana i atrakcyjna wycieczka .
Zazwyczaj chodzimy po szlaku prowadzącym z parkingu " Złota Góra " do zamku w Ojcowie . Byliśmy tam z mamą jeszcze w lutym ale od leśniczego dowiedzieliśmy się , że możemy tam wjechać tylko na własną odpowiedzialność , ponieważ znajdowało się tam tyle śniegu że co chwilę było słychać trzask łamiących się pod jego ciężarem drzew . Woleliśmy nie ryzykować więc niestety podjęliśmy decyzję o odwrocie. No i tak się złożyło , że akurat mieliśmy wolną niedzielę . Był to 21 marca . Około 11 rano podjechałem tam razem z mamą , Łukaszem i Agatką . Kiedy już byliśmy na parkingu przed oczyma mieliśmy las .
Tak . Wygląda on jak po przejściu jakiegoś huraganu. Na początku zdawało nam się , że dalej nic gorszego nie będzie . Na szczęście na szlaku nie było ani jednego drzewa ,a przynajmniej na samym początku... Tak wyglądał szlak 30 min. dalej .
Trochę nas dziwi to ,że służby OPN nic z tym nie robią . Jakoś sobie radziliśmy ,ale z każdym krokiem robiło się coraz gorzej. Nawet musieliśmy przechodzić przez strumień .Na szczęście każdy dawał sobie jakoś rade . Nawet żaba.
Po przejściu nad albo pod drzewami dochodzimy do zamku . Przechodzimy jeszcze do źródełka miłości które jest naprzeciwko Bramy Krakowskiej.
Potem znowu wrócilismy do okolic zamku gdzie zamierzaliśmy coś zjeść . Bardzo polecam restaurację "piwnica pod nietoperzem" czy coś takiego. Niestety nie mogliśmy tam zjeść ponieważ było tam duzo osób . Trochę głodni przeszlismy obok zamku gdzie udaję się nam zobaczyć kapliczkę ,a następnie wracamy już do Krakowa na obiad .
To była dosyć udana i atrakcyjna wycieczka .
niedziela, 7 marca 2010
Zwardoń - Schr. PTTK na Wielkiej Raczy -Zwardoń
Tym razem naszym celem jest zdobycie Wielkiej Raczy. Wyruszyliśmy ze Zwardonia.
Szliśmy czerwonym szlakiem. Była piękna pogoda ,a śniegu było po kolana.
Niestety ta sielanka nie trwała długo . Szybko weszliśmy do lasu i tak wyglądała nasza wędrówka aż do schroniska . Słońce przedzierało się przez chmury tylko czasem. Było już dosyć zimno . Po drodze spotkaliśmy już tylko dwie osoby : starszego pana z radyjkiem i pana na nartach biegowych. Kiedy przyszliśmy do schroniska byliśmy cali przemoczeni . W dodatku okazało się że nie ma szefa i że na miejsce do spania musimy jeszcze trochę poczekać. W jadalni ,gdzie musieliśmy czekać na nocleg było zimno. Był tam kominek lecz żadna osoba z obsługi nie wpadła na to że można w nim napalić . W końcu zostaliśmy przydzieleni do pokoju . Rozpakowaliśmy się i kiedy mieliśmy już zasnąć do pokoju wpadł jakiś pan i powiedział nam ,że to jednak nie ten pokój . Troszkę zdenerwowani przenieśliśmy się do "siódemki". Gdyby nie to ,że mieszkaliśmy w pokoju z fajnymi osobami nasze wspomnienia z tego schroniska byłyby beznadziejne.
Rano kiedy wyszliśmy ze schroniska zostaliśmy zaskoczeni tym że mimo takiej ilości śniegu nadal pada. Schodziliśmy dosyć szybko
.
Pod koniec naszej wędrówki zrobiliśmy przerwę. Wszedłem na małą górkę i zjechałem z niej. To była ostatnia atrakcja wycieczki.
środa, 3 marca 2010
Sopotnia -Hala Rysianka - Pilsko - Hala Miziowa -Sopotnia
Wekendową wycieczkę zaczęliśmy w sobotę pod wodospadem w Sopotni Wielkiej
.
Wchodziliśmy czarnym, szlakiem na Kotarnice a następnie zmieniliśmy kierunek i zaczeliśmy iść niebieskim do Romanki .
Kiedy doszliśmy do Romanki przestał padać śnieg ,a zza chmur wyszło słońce.Wszyscy zapadali się w śniegu do pasa.
Potem słońce zaszło za chmury i tylko czasem przebijało się na zewnątrz . Był silny wiatr oraz zaczynało już robić się chłodno
Kiedy doszliśmy do schroniska zjedliśmy posiłek i długo rozmawialiśmy . Gdy zaczynał się zachód słońca poszliśmy robić zdjęcia Babiej Góry na 20 - minutowy spacer do schroniska na Hali Lipowskiej , gdzie wypiliśmy gorącą czekoladę . Kiedy wyszlismy już z schroniska było już ciemno. Wieczorem rozmawialiśmy i kibicowaliśmy Justynie Kowalczyk w biegach.
Na drugi dzień kiedy już wyszliśmy ze schroniska wiał halny. Ledwo co trzymywaliśmy się na nogach ( ,a przynajmniej ci chudzi z małymi plecakami).Naszym celem było zdobycie Pilska (1557 m.npm)
Kiedy zostało nam już pól godziny do zdobycia szczytu zaczęło robić się już tłoczno. Żałujemy że nie wzięlismy gogli ,bo wiało jeszcze mocniej niż przed schroniskiem. Na górze podziwiamy tatry . Nie widać ich bardzo dobrze bo warunki nie sprzyjały robieniu zdjęć .Następnie zeszlismy (zjechaliśmy na tyłkach) do schroniska na Hali Miziowej.
W schronisku zjedliśmy pierogi ,a potem schodziliśmy już do Sopotni Wielkiej.
Po drodze było jeszcze widać Babią Górę ,lecz potem było już ciemno. To była udana wycieczka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)